Podatki nie zając, mogą poczekać

Sulęcińska firma Iromet zalega gminie ponad 1,2 mln zł. Burmistrz rozkłada ręce, bo więcej podatków umarzać nie może, a prezes spółki twierdzi, że wszystko jest w najlepszym porządku. Współzałożycielem Irometu jest szef lubuskiej PO i kandydat tej partii na prezydenta Gorzowa, poseł Jacek Bachalski. Prezesem Waldemar Szadny, główny organizator zbierania podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania lewicowego prezydenta Gorzowa Wlkp. Tadeusza Jędrzejczaka i jedyny radny PO w Gorzowie.

W lipcu 2001 r. sulęcińskie Zakłady Mechaniczne Ursus ogłosiły upadłość. Fabryką od razu zainteresowała się poznańska firma Iromet, której współzałożycielem, jak można się dowiedzieć z oficjalnej strony internetowej, jest poseł PO Jacek Bachalski. Formalnie firma, która zajmuje się obróbką metali oraz produkcją odlewów z żeliwa szarego, rozpoczęła produkcję w maju 2002 r., faktycznie pracowała już od lutego. Dzisiaj spółka radzi sobie coraz lepiej.

– Firma rozwija się bardzo dobrze, w ubiegłym roku prawie podwoiła sprzedaż i zwiększyła zatrudnienie do prawie 100 osób, a że tworzenie miejsc pracy jest arcytrudne, mam powody do dumy – cieszy się Waldemar Szadny. I problemu by nie było, gdyby nie drobiazg. Spółka, mimo coraz lepszej sytuacji finansowej o której zapewnia jej kierownictwo, nie wpłaciła do budżetu gminy ani grosza podatków od nieruchomości od początku swej działalności w Sulęcinie.

Jej prezes nie widzi jednak problemu. – Każda walcząca z bezrobociem gmina, jak np. Poznań w przypadku Volkswagena, korzysta z prawa zwolnienia firmy z podatku od nieruchomości. Podobnie miało być w naszym przypadku. Wcześniejsze porozumienie w momencie zakupu upadłego Ursusa przewidywało, że w sytuacji utrzymania zatrudnienia w firmie na uzgodnionym poziomie, Iromet podatków od nieruchomości płacić nie będzie – tłumaczy „Trybunie” prezes Szadny. – Kiedy wyczerpią się możliwości pomocy publicznej będziemy oczywiście płacić podatki – dodaje.

Michał Deptuch, burmistrz Sulęcina, mówi, że gmina więcej firmie pomagać już nie może. – Decyzja o umorzeniu pierwszych zaległości zapadła jeszcze w poprzedniej kadencji, kiedy byłem członkiem zarządu miasta. Kolejne decyzje o umorzeniach miały już miejsce w tej kadencji. Ale dalej pomagać nie możemy. Zmieniły się przepisy o udzielaniu pomocy dla przedsiębiorców. Aby umorzyć podatek na sumę powyżej 100 tys. euro trzeba uzyskać pozytywną opinię prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – tłumaczy Deptuch. – Dzisiaj zaległości spółki wobec gminy, licząc razem z odsetkami to 1,2 mln zł – dodaje.

Waldemar Szadny nie zgadza się z tą opinią. – Nie powiedziałem, że nie zapłacę ani złotówki podatku, powiedziałem za to, że czuję się oszukany, bo zarząd miasta obiecywał wszystko żebyśmy tylko kupili fabrykę – w praktyce był to jeden wielki złom – i utrzymali dotychczasowe zatrudnienie. Później zostaliśmy zostawieni sami sobie z problemem niedziałającej ustawy o pomocy publicznej, jak zresztą niejedna firma i niejedna gmina – przekonuje Szadny.

Problemu nie widzi nie tylko prezes Szadny. Podobny pogląd na sprawę ma też współzałożyciel Irometu, poseł Bachalski. – Przy kupnie tej fabryki mieliśmy uzgodnienie z poprzednim burmistrzem, że aby utrzymać zatrudnienie, firma będzie zwolniona od podatku od nieruchomości – mówi „Trybunie” kandydat na prezydenta Gorzowa, Jacek Bachalski.

Władze gminy tłumaczą jednak, że po zmianie przepisów, związanej z wejściem Polski do Unii Europejskiej, więcej decyzji o umożeniu podatku podjąć nie mogą. Szadny ripostuje. – Po pierwsze, z mojej rozmowy z burmistrzem wynika coś zupełnie innego. Po drugie, od niedawna, w skutek opieszałości rządów SLD, burmistrz rzeczywiście nie mógł wywiązać się z wcześniej składanych deklaracji w związku z brakiem rozporządzeń wynikających z przepisów dostosowujących polskie prawo do przepisów Unii Europejskiej. Teraz te rozporządzenia weszły już w życie i kilka dni temu spółka złożyła w urzędzie odpowiedni wniosek. Od płacenia podatków spółka się nie uchyla, a korzysta, tak jak tysiące firm w UE, jedynie z przysługujących jej praw – twierdzi radny Szadny.

Inaczej widzi to Halina Piwko, skarbnik Sulęcina. – W piśmie skierowanym do spółki Iromet faktycznie jest zapis mówiący o deklaracji burmistrza o udzieleniu wszelkiego dopuszczalnego prawem wsparcia, o ile będzie zachowane zatrudnienie nie mniejsze niż poprzednio w Zakładach Mechanicznych Ursus. I takie wsparcie spółka już otrzymała – mówi nam Piwko. – Przecież nie można zakładać, że spółka nie będzie płaciła podatków w ogóle. Burmistrz może umorzyć podatek tylko do wysokości 100 tys. euro i to tylko po przedłożeniu odpowiednich motywacji. Mamy przecież na terenie gminy wiele podmiotów gospodarczych. Ze znakomitą ich większością nie mamy żadnych problemów. Wszystkim jest ciężko, ale wszyscy jakoś płacą – dodaje.

Waldemar Szadny jest szefem Irometu. Jest też właścicielem firmy Golf Projekt, która buduje pola golfowe. Oprócz biznesu Szadny zajmuje się też polityką. Jest jedynym radnym Platformy Obywatelskiej w gorzowskiej radzie miejskiej. Był kandydatem tej partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ale głośno zrobiło się o nim w Gorzowie dopiero wtedy, kiedy szczecińska prokuratura postawiła zarzuty prezydentowi Gorzowa Tadeuszowi Jędrzejczakowi. To on był głównym organizatorem i koordynatore akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o zorganizowanie referendum w sprawie odwołania Jędrzejczaka. Przez dłuższy czas był też nieoficjalnym kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta, choć do referendum w sprawie odwołania z funkcji Jędrzejczaka było jeszcze daleko. Ale Szadny wyścig o nominację swej partii na urząd prezydenta Gorzowa przegrał.

Dokładnie w dniu, w którym SLD-owski prezydent opuścił areszt tymczasowy gorzowska Platforma obwieściła, że jej kandydatem na prezydenta miasta jest Jacek Bachalski – szef partii w województwie, poseł PO. Bachalski, jak przystało na figurę w partii liberalnej zajmuje się przede wszystkim biznesem. Jest właścicielem JDJ – jednej z największych w Polsce szkół nauki języków obcych. Należy też do współzałożycieli Irometu. Do niedawna JDJ Bachalski miała 225 udziałów w Iromecie, ich wartość przekraczała 112 tys. zł. W żadnym z corocznych poselskich oświadczeń majątkowych Bachalskiego nie ma najmniejszej wzmianki, że JDJ Bachalski posiadał sporo udziałów w Iromecie. Teraz już nie musi – sprzedał udziały dwa miesiące temu.
– Prezes spółki bywał u nas bardzo często. Cały czas negocjował i dążył do tego, abym podjął decyzję o kolejnym umorzeniu podatku. Ale ja mam związane ręce –

Żali się burmistrz.

Przekonuje, że cały czas próbował wykazać dobrą wolę i znaleźć rozsądne wyjście z sytuacji. – W pewnym momencie zaproponowałem Szadnemu i Bachalskiemu, żeby w zamian za zaległości przekazali na rzecz gminy dwa budynki byłego Ursusa. Jeden dzierżawi od nich już teraz Wojewódzki Lekarz Weterynarii, drugi chciałem zaproponować na siedzibę Ochotniczego Hufca Pracy. Prezes Szadny przystał na tę propozycję – wspomina Deptuch.
Ale nie wszystko poszło po myśli burmistrza. – Okazało się, że oba budynki mają obciążoną hipotekę – wyjaśnia burmistrz. – Rozmawiałem z burmistrzem i on wcale nie czuje się oszukany. Wpis do księgi wieczystej jest rutynową procedurą przy zabezpieczeniu kredytu. Burmistrz miał w każdej chwili możliwość wglądu w księgi, bo jest to informacja jawna. Takie zabezpieczenie można w każdej chwili przenieść na inną nieruchomość. Dziś nie ma to znaczenia, bo są w mocy przepisy, które pozwolą burmistrzowi tej pomocy udzielić nie pomniejszając zasobów spółki – mówi Szadny.
Problem w tym, że zabezpieczenie nie zostało przeniesione na żadną inną nieruchomość. – Nikt mnie nie uprzedził o obciążeniu hipoteki – denerwuje się burmistrz. – Potem pan Szadny obiecał, że hipotekę szybko ureguluje. Nie zrobił tego – dodaje.

Hipoteka nie została w końcu przeniesiona, a firma Szadnego zaproponowała burmistrzowi inny budynek. – Sprawdziliśmy i okazało się, że nic z nim nie moglibyśmy zrobić, bo znajduje się zbyt blisko fabryki. Kolejna próba załatwienia sprawy i kolejne niepowodzenie – mówi Deptuch.
Z początkiem nowego roku cierpliwość burmistrza skończyła się. – 1,2 mln zł to dla naszej gminy bardzo duża kwota. Chciałbym za te pieniądze rozpocząć budowę budynku socjalnego dla naszych mieszkańców. Bardzo potrzebujemy tej inwestycji. Na razie jednak muszę z jej rozpoczęciem poczekać, bo nie mamy tyle pieniędzy – żali się.

Parę dni temu do sulęcińskiego magistratu wpłynęło kolejne pismo od spółki Iromet. – Od nowa wnioskują o zwolnienie z podatków na 2005 i 2006 r. Wyślemy to do UOKiK-u – komentuje list Halina Piwko.

Zaległości Irometu to nie jedyny problem finansowy radnego Szadnego. Pod koniec ubiegłego roku lokalne media poinformowały, że jego dietę zajął komornik. Waldemar Szadny twierdził, że patowa sytuacja trwała dwa miesiące, „Gazeta Lubuska” ustaliła, że od sierpnia. Zresztą długi Szadny miał ponoć nie tylko w Gorzowie i Sulęcinie. Z relacji „Gazety” wynika, że nie zapłacił też olsztyńskiej firmie Renox za części do koparki potrzebnej do budowy kolejnego pola golfowego.


Gorzowska Platforma Obywatelska na czele z posłem Jackiem Bachalskim i jedynym przedstawicielem w radzie miejskiej Waldemarem Szadnym za wszelką cenę chce się pozbyć prezydenta miasta Tadeusza Jędrzejczaka (SLD). Zebrali podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie jego odwołania. Powodem są zarzuty jakie Jędrzejczakowi postawiła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Dotyczą rzekomego działania na szkodę miasta i gorzowskich firm budowlanych. Kandydatem na fotel po Jędrzejczaku jest poseł Bachalski. Przedsiębiorca przedstawiający się jako uzdrowiciel miasta.
Platforma postanowiła zapewnić swojemu lubuskiemu liderowi stanowisko w samorządzie Gorzowa. W ten sposób chce zrekompensować małą aktywność posła w parlamencie. Kierownictwo PO dało wyraźny sygnał, że nie przewiduje wystawiania na swoich listach przedsiębiorców. A takim jest zarówno Bachalski, jak i Szadny. Objęcie fotela prezydenta miasta umożliwiłoby Bachalskiemu uniknięcie odejścia w polityczny niebyt.
Znakomite zarządzanie i działanie na rzecz stolicy Ziemi Lubuskiej. To deklaracje przedwyborcze posła PO. Dotychczasowa jego działalność na rzecz rozwoju woj. lubuskiego wydaje się przeczyć tym słowom. Politycy z PO zapowiedzieli burmistrzowi Sulęcina, gdzie mieści się wykupiona przez nich w 2002 r. fabryka, że nie zamierzają płacić podatków. Pozostaje 1,2 mln dług, który stale narasta. Do tego prezes spółki Szadny ścigany jest przez komorników, za długi powstałe w innych jego przedsięwzięciach gospodarczych. O przywiązaniu polityków do miasta może świadczyć również choćby to, że swoje interesy obaj panowie prowadzą na terenie Poznania – stolicy Wielkopolski, i to do tamtejszej kasy odprowadzają swoje podatki. Przejęcie urzędu prezydenckiego pozwoliłoby im na rozwinięcie swoich interesów w Lubuskiem i być może wpłynięcie na decyzję samorządowych urzędników o umorzeniu podatków z jakich spłatą zalegają.
Na razie w Gorzowie trwają dwie kampanie referendalne. Platformy za odwołaniem obecnie urzędującego prezydenta z SLD, i SLD –ęo bojkot głosowania zaplanowanego na koniec lutego. (PO)