Przed Wielką Czystką – ostateczna eliminacja lewicy

– Siły starego reżimu nigdy nie zostały rozbite i te zjawiska, które w tej chwili są odgrzebywane miały miejsce przez ostatnie piętnaście lat z różnym natężeniem. Nie jest to nic nowego. Tak będzie dopóki nie zbudujemy nowego państwa, bo w starym państwie patologie tylko się pogłębiają – oświadczył wczoraj Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.

W miarę postępów budownictwa socjalistycznego zaostrza się walka klasowa – ta słynna teza Józefa Stalina stała się w latach 30. minionego wieku zapowiedzią tzw. wielkiej czystki w Związku Radzieckim. Politycy Prawa i Sprawiedliwości przekonują, że im dłużej budujemy w Polsce demokrację, tym bardziej nasila się zagrożenie ze strony sił starego, PRL-owskiego porządku.

Polska prawica nie ukrywa, że po przejęciu władzy doprowadzi do „ostatecznej eliminacji” formacji wywodzącej się z PZPR. Oznaczałoby to zepchnięcie ze sceny politycznej głównych partii lewicy – SLD i SdPl. Jeśli do tego będzie konieczne złamanie zasad demokracji, to partia braci Kaczyńskich nie wyklucza, że to zrobi.

Ostateczne rozliczenie ludzi lewicy politycy prawicowi zapowiadają od dawna. Jeden z liderów PiS Kazimierz Marcinkiewicz przyznał na naszych łamach, że w Polsce rozliczyć trzeba absolutnie wszystko, aż do skarpetek. Pojawia się coraz więcej faktów świadczących o przygotowaniach do wielkiej czystki. Do jej uzasadnienia prawica chce wykorzystać sejmową komisję śledczą kierowaną przez ludowca Józefa Gruszkę.

Wiceprezes i szef Klubu Parlamentarnego PiS Ludwik Dorn wprost zapowiedział na łamach wtorkowej „Rzeczpospolitej”, że prace komisji orlenowskiej są szansą na „ostateczne wyeliminowanie wywodzącej się z PZPR przegniłej elity władzy”. Kolega partyjny Dorna i wiceszef komisji śledczej Zbigniew Wassermann przyznał w programie telewizyjnym Piotra Najsztuba w TVN, że traktuje tę komisję jako coś więcej niż „sąd ostateczny”. Wassermann oraz inni posłowie prawicy, Roman Giertych (LPR) i Konstanty Miodowicz (PO), robią wszystko, aby upowszechnić obraz polskiej polityki i gospodarki kontrolowanych przez rosyjskich agentów.

LPR, wspierająca PiS w ataku na lewicę, zarzuciła powiązania z rosyjskim biznesem paliwowym prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i pracuje nad wszczęciem procedury impeachmentu, czyli usunięcia szefa państwa ze stanowiska. Prezydent – na wniosek posła Giertycha – ma być też wezwany na świadka przed komisję.

Liga wróciła też do tzw. sprawy Olina z 1995 r., w której ówczesne kierownictwo MSW wykorzystało osobę oficera rosyjskich służb specjalnych Władimira Ałganowa do prowokacji przeciwko urzędującemu premierowi Józefowi Oleksemu. Giertych chce wezwać Oleksego na świadka przed komisję, aby zapytać go o kontakty z Ałganowem. Z kolei PiS twierdzi, że Oleksy powinien stracić fotel marszałka Sejmu. Według partii Kaczyńskich, jest powiązany pod względem rodzinnym, towarzyskim i politycznym z firmą wygrywającą ustawione przetargi na dostawy oleju napędowego. Wczoraj PiS złożyło w Sejmie wniosek o odwołanie marszałka.

– W miarę upływu czasu rozliczenia są dla PiS coraz ważniejsze. To jest filozofia każdej rewolucji, a w szczególności bolszewickiej – mówi prof. Jan Widacki, były wiceminister spraw wewnętrznych, związany z dawną opozycją demokratyczną. Jego zdaniem nie da się wykluczyć, że po przejęciu władzy partie prawicowe urządzą igrzyska w postaci rozliczeń.

Próba odsunięcia Aleksandra Kwaśniewskiego i Józefa Oleksego jest zapowiedzią dalszych czystek po przejęciu władzy przez prawicę. Sam prezydent określił wczoraj komisję śledczą mianem „komisji demontażu III Rzeczypospolitej”. – Jak słyszę wnioski o przesłuchiwanie marszałka Sejmu, to mam wrażenie, że ta komisja chce zająć się wszystkim i zaczyna być komisją nie do spraw nadzoru Skarbu Państwa nad spółką Orlen. To jest po prostu komisja demontażu III Rzeczypospolitej i wykazania, że III Rzeczpospolita to jest jakiś historyczny epizod, a może nawet wrzód historii Polski – mówił wczoraj Kwaśniewski w telewizji TVN24. Jego zdaniem, powinno to wywołać sprzeciw wszystkich rozsądnych ludzi. – Ja pierwszy mówię o tym. Proponuję przesłuchanie 40 milionów Polaków, na pewno coś to wniesie – ironizował. Odnosząc się do wniosku o przesłuchanie jego osoby, stwierdził, że komisja chce traktować to przesłuchanie jako argument polityczny.

Tymczasem Józef Oleksy podkreślił, że w sprawie prowokacji z 1995 r. nie wydarzyło się nic nowego. – Ktoś miesza sprawy i chce przez to odgrzewać i wyciągać sprawy dawno omówione i rozsądzone. To zła praktyka. Niektórzy w Komisji uważają, że są wyjęci z Sejmu i są ponad Sejmem – komentował w radiowej Jedynce wniosek o swoje przesłuchanie. Odnosząc się do zarzutów, które PiS chce wykorzystać do jego odwołania, stwierdził, że są to „kłamstwa, publiczne kłamstwa i pomówienia”.

– Ja nie umiem się znaleźć wobec takiej sytuacji. Jestem bezradny, nie pierwszy raz w Polsce – mówił Oleksy dziennikarzom. – Wielu osób, które się mi przypisuje, w ogóle nie znam. Przypisuje mi się wpływ na przetargi, o których nie mam zielonego pojęcia. To jest metoda, o której powiedzieć, że jest bolszewicka, to trochę mało – podkreślał Oleksy. – Będę wzywać od dziś wszystkich uczciwych Polaków, żeby zdali sobie sprawę, co to oznacza dla przyszłości, kiedy tacy uzdrowiciele będą Polskę uzdrawiać – zapowiedział.

Złożenie wniosku o pozbawienie Oleksego fotela marszałka Sejmu zbiegło się z opublikowaniem w „Polityce” wywiadu z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Kaczyński zaproponował w nim powołanie w Polsce  superkomisji śledczej o bardzo daleko idących uprawnieniach – „komisji prawdy i sprawiedliwości”, która dokonałaby głębokich rozliczeń. Miałaby prawo powoływać własnych prokuratorów i surowo karać świadków za składanie fałszywych zeznań. Kaczyński rysuje obraz wielkiego spisku byłych funkcjonariuszy SB, radzieckich służb specjalnych i czołowych mafiosów polskich. Zasugerował nawet, że to Aleksander Kwaśniewski założył na początku lat 90. ówczesną Socjaldemokrację RP na polecenie Rosjan. Do tej pory rosyjska siatka wywiadowcza wydawała się uśpiona – tłumaczy – ale od pewnego czasu „Putin ją aktywuje”. Lider PiS ma wrażenie, iż Polską rządzą agenci: „Partia rosyjska to nie tylko postkomuniści. Inne rządy też mają masę ciężkich i tajemniczych grzechów”.

Kaczyński zapowiada „rozbicie tego układu” i wyciągnięcie wszystkich spraw, które jego zdaniem obciążają lewicę, w tym sprawy tzw. moskiewskich pieniędzy, czyli głośniej pożyczki KPZR dla PZPR. Pytany, czy zamierza w tym celu podważyć fundamentalną w ustroju demokratycznym, konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy, nie oponuje. – Są rzeczy ważniejsze niż trójpodział władzy. Dziś w Polsce jest taka doktryna, że niech nawet terroryści opanują Warszawę, ale my nie naruszymy trójpodziału władzy. Z tym sposobem myślenia trzeba wreszcie skończyć – mówi.

Podział władz na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, jest jednym z podstawowych kryteriów demokracji. Słowa Kaczyńskiego to kolejna – po słynnym stwierdzeniu polityka PO Jana Marii Rokity o potrzebie „szarpnięcia za cugle demokracji” i odwołaniu się do zamachu majowego – wypowiedź świadcząca o autorytarnych skłonnościach prawicy.

Szefa PiS zapytaliśmy wczoraj na konferencji prasowej, czy bliska jest mu teza, że im dłużej budujemy w Polsce demokrację, tym bardziej nasila się zagrożenie ze strony sił starego, PRL-owskiego porządku. Od razu skojarzył, o co chodzi. – To jest taka teza o zaostrzaniu się walki klasowej, która miała specyficzną rolę w systemie stalinowskim, bo stworzyła taki prześwit między fikcją tego systemu, a rzeczywistością. Uważamy, że siły starego reżimu nigdy nie zostały rozbite i te zjawiska, które w tej chwili są odgrzebywane miały miejsce przez ostatnie piętnaście lat z różnym natężeniem. Nie jest to nic nowego. Tak będzie dopóki nie zbudujemy nowego państwa, bo w starym państwie patologie tylko się pogłębiają.

– W miarę upływu czasu rozliczenia są dla PiS coraz ważniejsze. To jest filozofia każdej rewolucji, a w szczególności bolszewickiej. Jarosław Kaczyński jest prawnikiem, powinien wiedzieć o czym mówi. Prawo jest wartością, trójpodział władz też jest wartością. Jeśli ktoś się łudzi, że naprawi demokrację poprzez odejście od reguł demokracji, to błądzi – mówi prof. Jan Widacki.. Jego zdaniem nie da się wykluczyć, że po przejęciu władzy partie prawicowe urządzą igrzyska w postaci rozliczeń: – Zwłaszcza, jeśli nie będzie sukcesów na innych polach. Myśmy już zepsuli sobie pozycję międzynarodową. Stosunki z Niemcami i Rosją są popsute. Z mniejszymi sąsiadami są co najmniej chłodne. Z Unią Europejską generalnie też nie najlepsze. Jeśli chce się do tego zepsuć słabą, ale funkcjonującą demokrację, to jest to w sumie tragiczny i żałosny obraz państwa. Pomysły PiS kojarzą się Widackiemu z radziecką „Czeka”. – W czasach rewolucji idea trójpodziału władz przeszkadza, idea państwa prawa przeszkadza. Ja osobiście nie jestem zwolennikiem rewolucji i nie sądzę, by byli nimi panowie Kaczyński i Dorn – mówi Widacki.

Pomysły PiS dziwią prof. Mariana Filara, prawnika z toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. – W Polsce rzeczy ważniejsze niż trójpodział władzy byłyby tylko wtedy, gdyby napadli na nas Tatarzy, hospodar mołdawski, Turcy, Szwedzi, gdyby w granicach stał wróg. Ten, który twierdzi, że są rzeczy ważniejsze niż trójpodział władzy, albo nie wie co mówi, albo działa w złej wierze. Wszystkie sprawdzone demokracje świata, funkcjonujące od lat i to nieźle, opierają się na trójpodziale władzy. Nie ma innej techniki demokratycznej. Z całym szacunkiem dla naszej wynalazczości, ale może nie róbmy nad Wisłą wynalazków. Od tego jest tylko krok do stwierdzenia, że w Polsce nie jest najważniejsza demokracja, może na chwilę wprowadźmy władzę autorytarną. To są stare śpiewki, bajki, dajmy sobie z tym spokój – mówi Filar.

Na pomysł „komisji prawdy i sprawiedliwości” drętwieje mu skóra. – Moja opcja polityczna jest daleka od opcji reprezentowanej przez państwa gazetę, ale muszę powiedzieć, że gdyby miała powstać jakaś komisja mędrców, to ja dziękuję. Zapowiedzi partii Kaczyńskich nie kojarzą się mu, tak jak Widackiemu z czasami stalinowskimi, lecz wręcz przeciwnie – z faszyzmem niemieckim. – Nie chcę dramatyzować, ale identyczne procesy, jak w Polsce zachodziły w Republice Weimarskiej. Coś się skończyło, nastąpił wielki historyczny krach. Powstała republika według klasycznych zasad demokracji. Ta republika szwankowała i pojawili się „mędrcy”, którzy powiedzieli, że są rzeczy ważniejsze od demokracji. Jak to się skończyło, to wszyscy dobrze wiemy. Jednak to co się obecnie dzieje w Polsce tak bardzo mnie nie przeraża, bo wiem, że historia powtarza się tylko jako farsa.

– Projekt PiS jednak w swoich intencjach jest bardzo radykalny. Mam wątpliwość, czy jest potrzebny do sanacji państwa – zastanawia się prof. Aleksander Smolar, politolog związany z Fundacją im. Stefana Batorego. Smolar nie przywiązuje dużej wagi do wypowiedzi Kaczyńskiego, bo nic nie wskazuje na to, by PiS zdobyło większość w Sejmie.

Andrzej Celiński, jeden z liderów SdPl i członek komisji śledczej, jest przekonany, że PiS-owi chodzi o „wyeliminowanie konkurencji w polityce”. – Jak znam sposób funkcjonowania posłów prawicy w komisji śledczej, to boję się, że nie jest to tylko takie sobie gadanie. Na początku lat 90., tuż po wybuchu „wojny na górze” rozpoczęło się eliminowanie nie tylko SLD, ale także wszystkich innych konkurentów na scenie politycznej. To jest groźne. Zwłaszcza odwoływanie się do retoryki, która daje ludziom złudzenie, że poza „prawymi i sprawiedliwymi”, wszyscy inni to bandyci i złodzieje. Potem się okazuje, że ci, którzy tak mówią też nie są czyści i nie pozostaje nikt. Zostaje spalona ziemia i kompletny brak zaufania obywateli do państwa – opisuje Celiński. (Współpraca JZ) Czeka (Wszechrosyjska Nadzwyczajna Komisja do walki z Kontrrewolucją i Sabotażem) – policja polityczna w Rosji Radzieckiej, powołana z inicjatywy Feliksa Dzierżyńskiego. Od początku bezwzględna, po zamachu na Lenina i wprowadzeniu „czerwonego terroru” otrzymała prawo rozstrzeliwania bez śledztwa i sądu wszystkich przeciwników władzy radzieckiej. W 1922 przekształcona w GPU.

Wielka Czystka – okres najbardziej wzmożonych represji w ZSRR, przeprowadzanych na polecenie Stalina przez NKWD w latach1936-38. W jej ramach zorganizowano m.in. 3 procesy zasłużonych działaczy bolszewickich, czystkę w Armii Czerwonej oraz samym NKWD. Ofiary rozliczeń szacuje się na ok. 1 mln rozstrzelanych i 7-8 mln zesłanych do łagrów (za „Nową encyklopedią powszechną PWN”, Wydawnictwo Naukowe PWN SA).