Lewica w Niemczech zaskarżyła Traktat Lizboński

bundestag

Do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe wpłynęły już trzy wnioski podważające prawomocność Traktatu Lizbońskiego. Choć przeciwników unijnej konstytucji dzielą poglądy polityczne, to łączy ich zdecydowana niechęć wobec tego dokumentu, który określają jako ,,zamach na demokrację”.

– Zły, bezduszny, promujący militaryzm – tak Partia Lewicy uzasadnia swoją decyzję. Ugrupowanie zaskarżyło traktat podwójnie: w imieniu frakcji parlamentarnej i swego deputowanego Diethera Dehma.

Posłowie Lewicy mają zastrzeżenia odnośnie wielu zapisów zawartych w Traktacie Lizbońskim. Uważają, że znacznie ogranicza on prawa parlamentów krajowych i trybunałów konstytucyjnych oraz forsuje określony ,,model gospodarczy”. Partia Lewicy nie kryje, że przeniesienie niektórych kompetencji na instytucje wykonawcze UE jest niezgodne z niemiecką ustawą zasadniczą. – Może i traktat wzmacnia Unię, ale dzieje się to ze szkodą dla parlamentów narodowych – twierdzą posłowie Lewicy.

Jako przykład istotnego ograniczenia kompetencji Bundestagu podają zapis, że w przyszłości to Bruksela ma decydować o udziale wojsk państw europejskich w misjach pokojowych.

Sędziowie trybunału już rozpatrują skargę posła CSU Petera Gauweilera wniesioną przez niego w maju. Bawarski polityk uważa, że dokument lizboński czyni z Unii instytucję jeszcze bardziej centralistyczną i niedemokratyczną, a Bundestag degraduje do roli bezwolnego wykonawcy decyzji Brukseli. – Traktat Lizboński jest w 95 procentach powtórzeniem zapisów poprzedniej europejskiej konstytucji, czyli jest tak samo zły i wadliwy. Jeszcze bardziej stawia on prawo unijne nad prawem narodowym – przekonuje Peter Gauweiler.

Zdaniem monachijskiego konstytucjonalisty Petera Michaela Hubera, niemieccy sędziowie trybunału mogą szczególnie podważyć zapis traktatu mówiący o kompetencjach parlamentów narodowych. Choć prawnik uważa, że nie odważą się na taki krok, to sytuacja może ulec radykalnej zmianie, kiedy śladem Irlandii pójdzie kolejny kraj i odrzuci jego ratyfikację.

Na razie Traktat Lizboński nabiera mocy urzędowej w gabinecie prezydenta Niemiec Horsta Koehlera czekając, aż złoży on na nim swój podpis. Z kolei prezydent wstrzymuje się z decyzją czekając na orzeczenie sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

Według wnioskodawców, zaskarżenie Traktatu Lizbońskiego zakłóci dalszy proces ratyfikacji i uniemożliwi wprowadzenie w życie dokumentu zgodnie z pierwotnymi planami, czyli od stycznia 2009 r.

(*)Izabella Jachimska z Berlina (wpis archiwalny z 2009r.) f: clareich / pixabay