Nasz bohater

Po krwawej akcji policyjnej w Magdalence, gwałtowanie wzrósł w mediach popyt na ekspertów od antyterroryzmu, przewyższając nawet zapotrzebowanie na ekspertów od specrywinkomisji. W „Gazecie Wyborczej” i „Życiu Warszawy” brylował antyterrorysta Marcin Kossek.

Przejeżdżał się równo po wszystkich. Jak wynika z naszej wiedzy, albo redaktorzy dali się zrobić w konia, albo też świadomie przedstawiali jako fachowca faceta, który burzliwą karierę antyterrorysty spędził głównie na zwolnieniu lekarskim albo na urlopie.

„Wykonali oni potworną pracę mimo sporych przeszkód, doprowadzając realizację do końca. Zrobili to w państwie, które o nich nie dba i za trzy dni o nich zapomni, aż do następnego razu” – mówił Kossek o uczestnikach akcji w Magdalence na łamach „Życia Warszawy” z 11 marca. „Nasz największy błąd to grzech pychy. Uznajemy, że jesteśmy doskonali w tym, co robimy, choć tak nie jest” – twierdził. Krytykował jako nieodpowiednie: wyposażenie antyterrorystów i proces szkoleniowy w jednostkach AT. Takie słowa w ustach człowieka podpisanego jako były antyterrorysta, instruktor międzynarodowych jednostek specjalnych mogą budzić respekt.

Marcin Kossek wystąpił też w „GW” (10 marca). Przedstawiony jako instruktor służb ochrony i zagranicznych oddziałów antyterrorystycznych, w tym rosyjskiej specgrupy Alfa. Wytrawni dziennikarze Wojciech Cieśla i Jerzy Jachowicz zanotowali jego myśli: „Kiedy lecą granaty, to zaczyna się walka na śmierć i życie”, „Takie akcje jednostka powinna robić często. Żadne pływanie, bieganie i skakanie z wieży do basenu tego nie odda. To ćwiczenia dla kandydatów. A codziennym testem jest zatrzymywanie przestępców, odbijanie zakładników”. Albo: „Wadliwa struktura i angażowanie antyterrorystów do banalnych zajęć uniemożliwiają normalne szkolenie”.

Z informacji, do których dotarła „TRYBUNA”, wynika, że młodszy aspirant Marcin Kossek przesłużył w policji sześć lat, z czego w jednostce antyterrorystycznej jedynie 2 lata i 3 miesięce. Przeszedł tylko jedno szkolenie AT – dla nowo przyjętych. Nie był kierowany na przeszkolenia zagraniczne. W 1999 r. został zwolniony ze służby w Samodzielnym Pododdziale AT Komendy Stołecznej Policji. W czasie około dwuletniej służby w tej jednostce mniej więcej 15 miesięcy spędził na zwolnieniu lekarskim. (JRZ)

(wpis archiwalny z 2003r.)