Politycy na kozetce

Profesora Zbigniewa Lwa Starowicza, seksuologa, z którym rozmawia Magdalena Kaszulanis

Jaki typ męskiej tożsamości płciowej może reprezentować mężczyzna, który wychował się bez ojca, w otoczeniu sześciu kobiet, matki i jej sióstr?
– Są dwa warianty. Albo będzie zniewieściały i wtedy możemy mówić o osobowości kobiecej, albo wariant drugi – kompensacyjny – w którym świadomość nietypowego układu rodzinnego pójdzie w kierunku wyeksponowania swojej męskości, sukcesów, czy pozycji społecznej. Taki mężczyzna, może na zasadzie kompensacyjnej, dążyć do upublicznienia swojej roli męskiej i wtedy będzie postrzegany, jako ten silny facet.

Czyli wchodzi w sferę życia publicznego, by zrekompensować coś, czego mu brakuje?
– Najczęściej robi to podświadomie. Nie dzieje się tak, że ktoś sobie uświadamia: no tak, miałem takie dzieciństwo, to teraz osiągnę sukces medialny i w ten sposób udowodnię, że jestem mężczyzną. Mechanizm podświadomy jest inny. Kompensujemy np. swój problem męski. Tutaj działa jeszcze jeden mechanizm. Jeżeli koś wychowuje się w środowisku kobiecym, to jest, jako jedyny mężczyzna, uwielbiany, ciągle kreowany na człowieka sukcesu. Musi być wielki przez cały czas, bo podziw pojawił się w jego życiu bardzo wcześnie i musi trwać nadal.

Król musi zachować tron?
– Sukces musi trwać non stop, a póki siedzi na tronie, to jest to sukces i w ten sposób udowadnia, że spełnił oczekiwania.

Ale utrzymać tron jest bardzo trudno. Jeszcze na początku ubiegłego roku króla nie było w rankingach najpopularniejszych polityków, a dzisiaj jest w czołówce, występuje często w mediach. Popularność przechodzi w sukces?
– Media mogą z człowieka bardzo słabego uczynić herosa, a z człowieka o przeciętnej inteligencji zrobić Einsteina.

Przyjaciele mówią o nim, że jest nieśmiały.
– Jeśli grupa jego przyjaciół mówi, że jest nieśmiały, a media wykreowały go na maczo, może być to swoista terapia dla nieśmiałości. Może mu to niesłychanie pomóc.

W jaki sposób?
– Uwierzy w siebie, przezwycięży nieśmiałość i może wtedy odczuwać potrzebę wyjścia z roli maczo, ale przecież nie może dostarczyć mediom dowodów na to, że jest słaby. Musi utrzymywać nadal swój wizerunek i zabiegać o niego okazując, że w dalszym ciągu jest silny.

Jak może to zrobić?
– Najłatwiej poprzez agresję wobec przeciwników.

To akurat najczęściej zarzuca się temu politykowi.
– Agresywność jest bardzo często maską męskości u nieśmiałych mężczyzn.

Z drugiej strony przez kolorowe pisma został zaliczony do najpiękniejszych Polaków. Co takiego może pociągać kobiety w mężczyźnie, którego wygląd jest dosyć, powiedzmy sobie, przeciętny?
– Polkom podoba się to, co podoba się kobietom na całym świecie. Sam fakt, że ktoś jest na Olimpie, czyli znajduje się wyżej w hierarchii prawa dziobania. Może się tam znaleźć w bardzo krótkim czasie. Ktoś, kto funkcjonował w niebycie społecznym i nagle zostaje ważną osobą publiczną, już po miesiącu będzie w czołówce w rankingu prawa dziobania i będzie tym samym podobał się kobietom.

Jakie może mieć to konsekwencje?
– Jednemu woda sodowa uderzy do głowy i zacznie korzystać z prawa dziobania. Znam takich polityków, którzy dopiero wtedy zaczęli romansować i poznawać smak kobiet. A innym zaś podbija to tylko ich narcystyczne ego: jestem wspaniały, jestem maczo. Przecież to jest miłe, widzieć uznanie i podziw w oczach kobiet.

Podziwia go żona. Mówi w wywiadach, że poświęca się dla niego z miłości.
– Światło sukcesu obejmuje również współpartnera. Bo zapewne mówimy o mężczyżnie, który odniósł sukces.

Żony błyszczą światłem odbitym?
– Zwróćmy uwagę, na bardzo podstawową sprawę. Jest tak, że to mężczyźni rządzą światem polityki. Od jakiegoś czasu ukazują się książki w formie wspomnień, wywiadów z żonami polityków. I te żony zawsze wychwalają swoich małżonków, nawet kiedy ci byli już na zupełnie przegranej pozycji. To wynikało chociażby z tego, że one też znajdowały się w świetle jupiterów, były przy gwieździe.

To zaczyna mnie powoli przerażać. Zewsząd powiewa sukcesem zaprogramowanym jeszcze w dzieciństwie.
– Są lata tłuste i lata chude w życiu człowieka, ale niewielu polityków doświadczyło tego, że czasy tłuste trwały dla nich zawsze. Czasy tłuste, aż do ostatniej sekundy życia, miał zastrzelony John F. Keneddy, ale zazwyczaj przychodzą chude. I wtedy co? Dramat.

Nasz polityk wielokrotnie wspominał, że lubi pochlebstwa…
– No tak, a to dlatego, że matki i ciotki chwalą.

Takie Gombrowiczowskie ciotki, które stoją i głaszczą po główce?
– To bardzo typowe.

A polityk, o którym rozmawiamy twierdzi, że był w tym środowisku „jedynym prawdziwym mężczyzną”.
– Bo był jedynym facetem.

Tak, ale dlaczego zaraz mówić, że „prawdziwym”?
– Prawdziwym, bo, po pierwsze, inaczej zbudowanym niż reszta domowników, a po drugie mógł być od najmłodszych lat kreowany przez kobiety na takiego mężczyznę.

Tożsamość dziecka buduje się poprzez obserwację najbliższych mu osób. W tradycyjnym modelu rodziny jest matka i ojciec i to on pomaga synowi zrozumieć, co oznacza, że jest się rodzaju męskiego. To od ojca uczy się, jak funkcjonować poza murami domu, jak wchodzić w różne role społeczne. A ojciec naszego polityka opuścił jego matkę przed porodem…
– Role mogą być odwrócone i to matka może być bardzo męska. Ważne jest, kto dominuje.

Ciekawe, kto dominuje w małżeńskim związku polityka. On utyskuje, że jego druga żona…
– To jest żonaty po raz drugi?

Tak, choć w wywiadach nie wspomina o nieudanym pierwszym małżeństwie. Ale wróćmy do tematu. Nasz bohater będąc dzieckiem, uciekał przed kolegami z podwórka…
– Dla wychowania kobiecego ucieczka jest typową obroną przed brutalnością.

Jako chłopak nie nosił długich włosów, nie pił z kumplami, nie buntował się przeciwko wychowującym go kobietom.
– Przed kim miałby się buntować? Przecież nie ma buntu wobec pozbawionych mężów matek, bo one akceptują synów nawet z kolczykami i długimi włosami.

W czasie strajku studenckiego nie spał na podłodze, jak koledzy, ale wymykał się na noc do ciepłego łóżeczka u mamusi. Typowy jedynak?
– To są typowe cechy nawet nie jedynaka, ale nieodpępnionego od matki, uzależnionego w dalszym ciągu od niej. Kiedyś funkcjonowało takie potoczne określenie maminsynek, a teraz mówimy, że ktoś jest nieodpępniony.

A jeśli dzisiaj taki czterdziestokilkuletni mężczyzna nadal uznaje tylko kuchnię matki i w swoim domu gotuje według jej przepisów?
– Jeżeli kontynuuje się upodobania kulinarne matki, to świadczy to o ciągłym nieodpępowieniu psychicznym.

Pisał tylko piórem, które dostał w prezencie od matki…
– To oznacza, że w dalszym ciągu pępowina nie została przecięta.

Co traci chłopak wychowujący się bez ojca?
– Traci bardzo dużo, bo osoba ojca jest pierwszym nośnikiem cech do identyfikacji i naśladownictwa. By wykreować swoją tożsamość płciową trzeba mieć jakiś wzór identyfikacyjny. Kiedy go nie ma, to mamy niewątpliwie do czynienia z zakłóceniem rozwoju.

To skąd można w takim razie czerpać męskie wzorce w takim „babskim” otoczeniu?
– Może w rodzinie była jakaś silna osobowość, na przykład wuj albo brat matki?

Raczej nie było, wiemy tylko o ciotkach.
– W takiej sytuacji ratunkiem jest poszukiwanie archetypu męskiego w postaciach z filmu, książek, czy historii.

On często powołuje się na Piłsudskiego…
– To znalazł tradycyjny męski model do identyfikacji. Piłsudski uważany jest przecież za mężczyznę silnego, oddanego służbie publicznej, który nie gromadził majątku i nie uczestniczył w aferach. Podejmował trudne decyzje i osiągnął sukces.

To może zachęcać?
– Owszem, może zachęcać do uzyskania sukcesów w życiu społecznym.

Wśród filmowych gwiazd wymienia nie Catherine Deneuve, nie Brigitte Bardot czy Sophie Loren, a Gretę Garbo…
– Jest po czterdziestce, tak? To mogę tylko mniemać, że Garbo podobała się w domu ciotkom i dlatego o niej wspomina.

Znowu te ciotki! Czy przypuszcza Pan profesor o czyich ciotkach rozmawiamy?
– Nie do końca.

Materiału do naszej rozmowy dostarczył nam Jan Maria Rokita.
Doprawdy?!

Dziękuję za rozmowę.